http://www.youtube.com/watch?v=6BB6nSGbL8E - Korowód Studencki 2010, rozpoczęcie Dni Kultury Studenckiej w Lublinie.
Tak się bawili w tym roku studenci w Lublinie. Zabawa jakiej mogą nam pozazdrościć studenci z innych krajów Europy. Jaka jest, widać na zamieszczonym filmiku - aż mi szkoda, że w tym roku mnie tam nie było :)
Żurnaliści Dziennika Wschodniego chyba też pozazdrościli takiej zabawy studentom. Tylko oni, w przeciwieństwie do mnie, czują też zawiść za to, że inni mogą się świetnie bawić a oni nie. Widać to w ich artykule http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100511/LUBLIN/954218185 .
Może i trochę racji mają. Pić w miejscu publicznym nie wolno. Ale co jeśli to jest organizowana impreza masowa. Na placu zamkowym też często organizowane są imprezy i koncerty z różnych okazji i też jest pity alkohol i też jest to miejsce publiczne. Co więcej, też jest w centrum. W ogródkach restauracyjnych też się pije alkohol. Na dożynkach, w centrum małych miasteczek czy wsi też się pije alkohol. Też wtedy młodsi widzą jak się dorośli bawią. Skoro na dożynkach, w publicznych strefach miejscowości ludzie piją piwo, to tak samo można potraktować studencką zabawę.
Dziennikarze zwracają uwagę, że po korowodzie w centrum miasta pozostał wielki śmietnik. W tym wypadku słusznie robią, ale jest to niedociągnięcie Urzędu Miasta czy organizujących wydarzenie Samorządów Studenckich. Myślę, że na przyszły rok można to kwestię poprawić i będzie w porządku. Natomiast jeśli chodzi o alkohol - nie przesadzajmy. Jeśli nie ma wielkich zniszczeń w mieście, tzn. że nie jest źle ze studentami. Wypijemy sobie piwo, pośpiewamy, potańczymy i przynajmniej miasto jest wesołe.
W Hiszpanii panuje opinia, że na północy Europy ludzie są bardzo poważni, smutni, nerwowi i zestresowani. Mają rację. Co gorsze w naszym kraju znajdują się osoby, które chcą społeczeństwo w tym stanie pogrążać. Najgorsze jest jednak to, że takie osoby trafiają się wśród dziennikarzy, a więc wśród tej społeczności, która w dużym stopniu buduje opinię publiczną. Być może Ci dwaj dziennikarze chcieli poprzez ten artykuł zwrócić na siebie i swój dziennik uwagę. Być może. Najwidoczniej czasami tania sensacja czy wzbudzenie kontrowersji bardziej się opłaca. Szkoda tylko, że mój ulubiony dziennik, którego jestem codziennym czytelnikiem, stosuje metody typowe dla brukowca, tylko po to by wzbudzić zainteresowanie swoim tytułem.
Na koniec na polepszenie atmosfery link do nagrania z Lubelskiego Korowodu 2009. Hiszpanie takiej zabawy mogą nam tylko pozazdrościć :) http://www.youtube.com/watch?v=J8WqSHLTE2w&NR=1
Tak się bawili w tym roku studenci w Lublinie. Zabawa jakiej mogą nam pozazdrościć studenci z innych krajów Europy. Jaka jest, widać na zamieszczonym filmiku - aż mi szkoda, że w tym roku mnie tam nie było :)
Żurnaliści Dziennika Wschodniego chyba też pozazdrościli takiej zabawy studentom. Tylko oni, w przeciwieństwie do mnie, czują też zawiść za to, że inni mogą się świetnie bawić a oni nie. Widać to w ich artykule http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100511/LUBLIN/954218185 .
Może i trochę racji mają. Pić w miejscu publicznym nie wolno. Ale co jeśli to jest organizowana impreza masowa. Na placu zamkowym też często organizowane są imprezy i koncerty z różnych okazji i też jest pity alkohol i też jest to miejsce publiczne. Co więcej, też jest w centrum. W ogródkach restauracyjnych też się pije alkohol. Na dożynkach, w centrum małych miasteczek czy wsi też się pije alkohol. Też wtedy młodsi widzą jak się dorośli bawią. Skoro na dożynkach, w publicznych strefach miejscowości ludzie piją piwo, to tak samo można potraktować studencką zabawę.
Dziennikarze zwracają uwagę, że po korowodzie w centrum miasta pozostał wielki śmietnik. W tym wypadku słusznie robią, ale jest to niedociągnięcie Urzędu Miasta czy organizujących wydarzenie Samorządów Studenckich. Myślę, że na przyszły rok można to kwestię poprawić i będzie w porządku. Natomiast jeśli chodzi o alkohol - nie przesadzajmy. Jeśli nie ma wielkich zniszczeń w mieście, tzn. że nie jest źle ze studentami. Wypijemy sobie piwo, pośpiewamy, potańczymy i przynajmniej miasto jest wesołe.
W Hiszpanii panuje opinia, że na północy Europy ludzie są bardzo poważni, smutni, nerwowi i zestresowani. Mają rację. Co gorsze w naszym kraju znajdują się osoby, które chcą społeczeństwo w tym stanie pogrążać. Najgorsze jest jednak to, że takie osoby trafiają się wśród dziennikarzy, a więc wśród tej społeczności, która w dużym stopniu buduje opinię publiczną. Być może Ci dwaj dziennikarze chcieli poprzez ten artykuł zwrócić na siebie i swój dziennik uwagę. Być może. Najwidoczniej czasami tania sensacja czy wzbudzenie kontrowersji bardziej się opłaca. Szkoda tylko, że mój ulubiony dziennik, którego jestem codziennym czytelnikiem, stosuje metody typowe dla brukowca, tylko po to by wzbudzić zainteresowanie swoim tytułem.
Na koniec na polepszenie atmosfery link do nagrania z Lubelskiego Korowodu 2009. Hiszpanie takiej zabawy mogą nam tylko pozazdrościć :) http://www.youtube.com/watch?v=J8WqSHLTE2w&NR=1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz