Nie macie jeszcze zaplanowanych wakacji, a chcielibyście mieć je wyjątkowe? Nie ma więc lepszej opcji jak wybranie się na Camino de Santiago (Droga Świętego Jakuba). Jest to szlak pielgrzymkowy do Katedry Św. Jakuba w Santiago de Compostela. Ludzie pokonują ten szlak od średniowiecza. Według tych co go przeszli jest to wyprawa niezwykła. Człowiek po jej przebyciu staje się kimś innym, przechodzi wewnętrzną przemianę, staje się kimś lepszym.
Można wybrać jedną z wyznaczonych tras. Każda wiedzie przez przepiękne tereny. Poznaje się po drodze kulturę hiszpańską. Pielgrzymi nocują w noclegowniach (Albergues). Płacą za to niewielkie pieniądze - do 5 euro - bądź wcale nie płacą. Na trasie zbiera się pieczątki, które dokumentują przejście trasy. Na końcu w Santiago de Compostela dostaje się swoją Compostelę - czyli certyfikat przejścia Camino de Santiago. Żeby go otrzymać trzeba pieszo przejść minimum 100 km. Można trasę przebyć również konno, bądź na rowerze. Minimalny dystans wtedy do przebycia to 200km. Najbardziej znaną trasą jest Camino Frances, która liczy sobie ponad 700km. Pątnicy pokonują tą trasę do 30 dni pieszo.
Pielgrzymami są katolicy, wyznawcy innych religii i ateiści. Każdy ma swój cel. Codziennie widzę w Santiago mnóstwo zmęczonych ludzi, którzy docierają tu po długiej wyprawie. Są oni zmęczeni, często kuleją przez pęcherze, jakie im się pojawiły po przebyciu setek kilometrów, ale zawsze są radośni. Przychodzą nie tylko młodzi ludzie, ale też starsi. Często gdy stają na Placu Obradoiro przed wejściem do katedry, krzyczą z radości, dzwonią do swoich rodzin, po prostu cieszą się.
Ten rok jest szczególny. Jest to Rok Święty, czyli Ańo Santo - Jacobeo (Xacobeo po galicyjsku). Następny taki rok będzie dopiero za 11 lat. Rok Święty, ponieważ dzień Św. Jakuba, 25 lipca w tym roku wypada w niedzielę. Niedziela tego dnia wypada z częstotliwością 11, 6, 5 i 6 lat. W ten dzień przychodzi najwięcej pątników, a całe miasto wtedy świętuje i się bawi.
Po przebyciu Camino, nie wszyscy kończą swoją pielgrzymkę w Santiago de Compostela. Wielu z nich idzie dalej, do Fisterry. Jest to miasteczko na półwyspie na północno-zachodnim wybrzeżu Galicji. Najdalej wysunięty na zachód punkt w Galicji. Miejsce przepiękne. Według legendy, kiedy w starożytności Rzymianie dotarli w to miejsce, byli pod tak wielkim wrażeniem, że stwierdzili że to jest właśnie koniec świata. Stąd właśnie wzięła się nazwa Fisterra - z galicyjskiego Koniec Ziemi. Pielgrzymi pokonujący Camino do Santiago od zawsze przychodzą tutaj, by zakończyć swoją podróż. Palą wtedy oni na skalistym zboczu swoje buty i ubrania. Symbolizuje to przemianę człowieka. Rodzi się wtedy nowy człowiek. Na Fisterze też jest słupek, oznaczający KM 0. Symbolizuje on właśnie koniec Camino.
Na koniec chciałbym jeszcze opisać najważniejsze. Skąd się wzięło Camino de Santiago? Zwyczajowo, trzymając się chronologii powinienem był to napisać na początku, ale jako że jestem autorem tego postu, mam prawo zadecydować inaczej :) Otóż Camino de Santiago ma swoje początki już w średniowieczu. W IX w odkryto w Galicji szczątki Św. Jakuba, jednego z Apostołów Jezusa Chrystusa. W miejscu grobu apostoła wybudowano niedługo potem sanktuarium, wokół którego rozwinęło się miasto. W tym też czasie odbyły się pierwsze pielgrzymki do tego miejsca. Katolicy szli wtedy przez całą Europę w najróżniejszych intencjach. Szli tygodniami, by oddać cześć świętemu. Na koniec Camino im oczom ukazywała się cudowna, ogromna katedra.
Pielgrzymi często w niej nocowali. Niestety wielu z nich po przebyciu wyczerpującej drogi umierało. Pielgrzymi też z powodów oczywistych wydawali bardzo nieprzyjemną woń. Ludzie wtedy nie dbali i nie mieli też takich możliwości dbania o higienę jak w dzisiejszych czasach. W katedrze by z neutralizować nieprzyjemny zapach zaczęto używać ogromnego, największego na świecie kadzidła zwanego Botafumeiro. Dzisiaj kadzidło to uruchamiane jest tylko podczas najważniejszych uroczystości i jest to niewątpliwie jedna z największych atrakcji turystycznych w mieście. Jest zawieszone na bardzo grubej linie, a do jego rozruszania potrzeba aż 6 zakonników. Kadzidło "lata" wtedy nad głowami uczestników mszy. W tym roku, jako że rok jest święty, Botafumiro uruchamiane jest praktycznie w każdą niedzielę i święta i często również na mszach świętych w trakcie dni powszednich.
Niewątpliwie Camino de Santiago to dla wszystkich jego uczestników wielkie przeżycie. Niestety nie napisałem tego artykułu, opierając się na własnych doświadczeniach, tylko o wyczytanych przeze mnie w różnych miejscach informacjach. Mam jednak nadzieję, że kiedyś i ja podejmę się wyzwania i wybiorę się na Camino de Santiago. Moja dziewczyna już mnie do tego namawia :) Oczywiście nie wybierzemy wtedy najkrótszej drogi (ok 5 dni) tylko jedną z tych najciekawszych i najdłuższych trwających blisko miesiąc. W każdym razie każdemu, kto się zastanawia jak spędzić wakacje, szczerze polecam Camino de Santiago. Poczytajcie też na ten temat więcej informacji w internecie. To co ja napisałem to jest dopiero zalążek.
Buen Camino !
zajrzyj na Camino Gietrzwałd http://caminogietrzwald.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń