Koniec odpoczynku. Czas na kolejny artykuł. Dzisiaj opiszę Hiszpański system nauczania, wszelkie spostrzeżenia moje i moich znajomych. Artykuł oprę na doświadczeniach przede wszystkim na Universidade de Santiago de Compostela, ale w pewnym stopniu może się on odnosić do innych uczelni.
Na początek opiszę zaliczenia przedmiotów. Są one bardzo różne. Najczęściej spotkałem się z egzaminem typu test. Zależnie od wykładowcy testy mogą być bardzo różne. Najczęściej są to testy jednokrotnego wyboru, ale z ujemnymi punktami za błędne odpowiedzi. Żeby zaliczyć wystarczy mieć 5. Skala ocen w Hiszpanii jest od 0 do 10. Wydaje się zatem, że 50% na zaliczenie to nie dużo. Zwłaszcza, że w Polsce powszechnie stosowaną praktyką jest uzyskanie 60% punktów, żeby zaliczyć egzamin. Jednak w przypadku gdy za błędne odpowiedzi odejmuje się punkty, w cale nie wychodzi to tak kolorowo. Jak wszędzie można się też spotkać z testami wielokrotnego wyboru, z zadaniami do rozwiązania, bądź z pytaniami otwartymi.
Zazwyczaj egzamin końcowy obejmuje szeroki materiał. Trzeba przeczytać i nauczyć się mnóstwo teorii. Jeśli ktoś jest do tego przyzwyczajony to ok, ale jeśli ktoś przyjeżdża z uczelni, na której ma więcej projektów, czy zadań praktycznych, ma początkowo problem z przystosowaniem się. Wszystko zależy od preferencji studenta :)
Warto przed za matrykulowaniem się na wybrany przedmiot, przeczytać dokładnie program przedmiotu, a zwłaszcza wymagania i sposób zaliczenia przedmiotu. Na wielu przedmiotach do zaliczenia lub uzyskania lepszej oceny wymagane jest wykonanie dodatkowych prac. Mogą to być case'y, referaty, czy prezentacje. Sam na początku broniłem się przed wybraniem przedmiotów, na których trzeba robić prace domowe. Jak się później okazało, te zajęcia wcale nie są takie złe. Gdy przez cały semestr nic się nie robi, jedynie uczęszcza na zajęcia, człowiek się rozleniwia i potem ciężko się zmusić do nauki. Gdy trzeba systematycznie robić prace człowiek bardziej się organizuje, co więcej później może się okazać, że pierwszymi przedmiotami, którego jest się pewnym do zaliczenia są właśnie te, na których się dużo pracowało przez cały semestr. Ponadto systematyczna praca pozwala szybciej rozwinąć umiejętności językowe i przełamać pewne bariery. Taką barierą może być strach przed zaprezentowaniem swojej pracy przed pozostałymi studentami w języku, którego dopiero się uczymy. Mimo wszystko warto podjąć się takiego wyzwania. Najszybciej wtedy poznaje się język i zdobywa cenne doświadczenie.
Oczywiście nie należy wybierać samych przedmiotów, na których trzeba dużo pracować. Może przynieść to zbyt dużo stresu. Przecież nie o to chodzi na Erasmusie. Nie jedzie się na Erasmusa, żeby całymi dniami siedzieć w książkach. Trzeba dobrze przemyśleć wybór swoich przedmiotów. Żeby dokonać dobrego wyboru warto na początku semestru chodzić na wszystkie zajęcia jak to tylko możliwe. Można zaobserwować sposób prowadzenia zajęć, porozmawiać z wykładowcami, podpytać miejscowych studentów co oni słyszeli o wykładowcy, przedmiocie, czy trudno czy nie, itp. W Santiago Erasmusi na matrykulację mają dużo więcej czasu niż miejscowi studenci, więc można uzyskać w miarę sporo informacji już na początku. Warto zaprzyjaźnić się z miejscowymi studentami. Oni, jak wszyscy inni w całej Europie, też starają sobie ułatwić życie na wszelki sposób. Podpytują starszych kolegów, zdobywają egzaminy z wcześniejszych lat. Można więc poprosić ich by podzielili się tymi materiałami. Dobrze też zapamiętać, że najbardziej otwarci i skorzy do pomocy są Ci, którzy sami byli na Erasmusie, a zwłaszcza Ci co studiowali w Polsce.
Sądzę, że nie ma sensu przedłużanie tego artykułu i zniechęcanie do przeczytania go w całości. Niedługo wrócę do tego wątku i napiszę ciąg dalszy.
Na początek opiszę zaliczenia przedmiotów. Są one bardzo różne. Najczęściej spotkałem się z egzaminem typu test. Zależnie od wykładowcy testy mogą być bardzo różne. Najczęściej są to testy jednokrotnego wyboru, ale z ujemnymi punktami za błędne odpowiedzi. Żeby zaliczyć wystarczy mieć 5. Skala ocen w Hiszpanii jest od 0 do 10. Wydaje się zatem, że 50% na zaliczenie to nie dużo. Zwłaszcza, że w Polsce powszechnie stosowaną praktyką jest uzyskanie 60% punktów, żeby zaliczyć egzamin. Jednak w przypadku gdy za błędne odpowiedzi odejmuje się punkty, w cale nie wychodzi to tak kolorowo. Jak wszędzie można się też spotkać z testami wielokrotnego wyboru, z zadaniami do rozwiązania, bądź z pytaniami otwartymi.
Zazwyczaj egzamin końcowy obejmuje szeroki materiał. Trzeba przeczytać i nauczyć się mnóstwo teorii. Jeśli ktoś jest do tego przyzwyczajony to ok, ale jeśli ktoś przyjeżdża z uczelni, na której ma więcej projektów, czy zadań praktycznych, ma początkowo problem z przystosowaniem się. Wszystko zależy od preferencji studenta :)
Warto przed za matrykulowaniem się na wybrany przedmiot, przeczytać dokładnie program przedmiotu, a zwłaszcza wymagania i sposób zaliczenia przedmiotu. Na wielu przedmiotach do zaliczenia lub uzyskania lepszej oceny wymagane jest wykonanie dodatkowych prac. Mogą to być case'y, referaty, czy prezentacje. Sam na początku broniłem się przed wybraniem przedmiotów, na których trzeba robić prace domowe. Jak się później okazało, te zajęcia wcale nie są takie złe. Gdy przez cały semestr nic się nie robi, jedynie uczęszcza na zajęcia, człowiek się rozleniwia i potem ciężko się zmusić do nauki. Gdy trzeba systematycznie robić prace człowiek bardziej się organizuje, co więcej później może się okazać, że pierwszymi przedmiotami, którego jest się pewnym do zaliczenia są właśnie te, na których się dużo pracowało przez cały semestr. Ponadto systematyczna praca pozwala szybciej rozwinąć umiejętności językowe i przełamać pewne bariery. Taką barierą może być strach przed zaprezentowaniem swojej pracy przed pozostałymi studentami w języku, którego dopiero się uczymy. Mimo wszystko warto podjąć się takiego wyzwania. Najszybciej wtedy poznaje się język i zdobywa cenne doświadczenie.
Oczywiście nie należy wybierać samych przedmiotów, na których trzeba dużo pracować. Może przynieść to zbyt dużo stresu. Przecież nie o to chodzi na Erasmusie. Nie jedzie się na Erasmusa, żeby całymi dniami siedzieć w książkach. Trzeba dobrze przemyśleć wybór swoich przedmiotów. Żeby dokonać dobrego wyboru warto na początku semestru chodzić na wszystkie zajęcia jak to tylko możliwe. Można zaobserwować sposób prowadzenia zajęć, porozmawiać z wykładowcami, podpytać miejscowych studentów co oni słyszeli o wykładowcy, przedmiocie, czy trudno czy nie, itp. W Santiago Erasmusi na matrykulację mają dużo więcej czasu niż miejscowi studenci, więc można uzyskać w miarę sporo informacji już na początku. Warto zaprzyjaźnić się z miejscowymi studentami. Oni, jak wszyscy inni w całej Europie, też starają sobie ułatwić życie na wszelki sposób. Podpytują starszych kolegów, zdobywają egzaminy z wcześniejszych lat. Można więc poprosić ich by podzielili się tymi materiałami. Dobrze też zapamiętać, że najbardziej otwarci i skorzy do pomocy są Ci, którzy sami byli na Erasmusie, a zwłaszcza Ci co studiowali w Polsce.
Sądzę, że nie ma sensu przedłużanie tego artykułu i zniechęcanie do przeczytania go w całości. Niedługo wrócę do tego wątku i napiszę ciąg dalszy.
Hej a mniej więcej jaki kierunek studiowałeś? Rozumie,że nie ma przedmiotów po angielsku? Chodziles na jakis kurs hiszpanskiego w trakcie wyjazdu?
OdpowiedzUsuńStudiowałem Administración y Dirección de Empresas (Zarządzanie). Zdarzają się przedmioty po angielsku, ale na innych kierunkach. Wszystko chyba zależy też od uczelni. W Santiago jeśli dobrze pamiętam na Wydziale Filologii można znaleźć przedmioty po angielsku.
OdpowiedzUsuńChodziłem na kurs hiszpańskiego - we wrześniu na kurs intensywny, a jak się zaczął semestr to zwykły kurs 2x w tygodniu po 1,5 h. Ten kurs polecam każdemu, jest świetny. Lektorka uczy obcokrajowców wyłącznie po hiszpańsku. angielskiego nie zna. To jest najlepsza metoda nauki języka jaka może tylko być.
Najważniejsze aby studiować to co ciekawi i to co realnie się lubi i to interesuje. Nie ma znaczenia czy jedziesz do innego kraju czy zostajesz w Polsce. Często przed wyjazdem wstrzymuje bariera językowa, prawda? Wtedy zostaje szukanie studiów w kraju, na tej stronie możecie zobaczyć ofertę bardzo dobrej uczelni w Warszawie. Mają różne kierunki, nie tylko architekturę oczywiście.
OdpowiedzUsuń